By Polygon on October 19, 2016 50. Shadow Warrior 2 is a game about slicing and shooting through hordes of monsters and soldiers. It’s about as classic a setup as the shooter genre has in that "Shadow Warrior 2 is the stunning evolution of Flying Wild Hog’s offbeat first-person shooter following the further misadventures of former corporate shogun Lo Wang. Now surviving as a reclusive mercenary on the edge of a corrupted world, the formidable warrior must again wield a devastating combination of guns, blades, magic and wit to strike down the demonic legions overwhelming the world Rainzx Oct 16, 2016 @ 9:26am. It ends at a cliffhanger because there is obviously going to be a sequel/DLC/expansion. If anyone honestly thinks that Wo Lang is killed within the first 5 seconds of the first thing to come out of the gate then they should remind themselves what his character is capable of. #6. How to unlock the Insane Wang trophy. This is actually easy since unlike the first game, it can be done in co-op. Just stay as a team and it will be cake. Or if you are level 30+ you can do it solo. Once you're level 50+ this mode becomes too easy. I'm level 140 and can beat the bosses within 2 minutes, so if you're stuck, level up more and About This Game. Shadow Warrior is a bold reimagining of the classic 3D Realms’ shooter from independent developer Flying Wild Hog (Hard Reset) starring the legendary and quick-witted warrior Lo Wang. Combine the brute force of overwhelming firepower with the elegant precision of a katana to annihilate the merciless armies of the shadow realm How to unlock the Goddess Slayer achievement in Shadow Warrior 2: Defeat Ancient Goddess Ameonna. This achievement is worth 15 Gamerscore. nubSl. watch 02:58 No Man's Sky Update - The Loop A Shadow warrior is a deceased knight, back from the plane of death. However, they are not considered undead, so the salve amulet has no effect on them. These monsters don't appear on the mini map. Shadow warriors appear to be wielding battleaxes, but they attack at the same speed as scimitars. After completion of Legends' Quest, Shadow warriors are a possible Slayer assignment from Chaeldar and Vannaka. Habitat The westernmost part of the Legends' Guild basement. It is possible to safespot shadow warriors through the fence separating them from the pit scorpions. Another spot to use is behind the fungus near the cavern wall. It is still possible to be attacked until the shadow warriors become non-aggressive. Drops Weapons and armour Item Quantity Rarity GE market price Black robe 1 Uncommon 1,071 Black dagger 1 Uncommon 193 Black dagger(p) 1 Uncommon 253 Black knife 1 Uncommon 47 Black full helm 1 Uncommon 508 Black longsword 1 Rare 384 Adamant spear 1 Rare 1,030 Herbs Item Quantity Rarity GE market price Grimy guam leaf 1 Common 15 Grimy marrentill 1 Common 13 Grimy tarromin 1 Common 132 Grimy harralander 1 Uncommon 674 Grimy ranarr weed 1 Uncommon 7,640 Grimy irit leaf 1 Uncommon 775 Grimy avantoe 1 Uncommon 1,814 Grimy kwuarm 1 Rare 1,165 Grimy cadantine 1 Rare 1,312 Grimy lantadyme 1 Rare 1,391 Grimy dwarf weed 1 Very rare 448 Runes Item Quantity Rarity GE market price Cosmic rune 3 Common 429 Blood rune 2 Common 734 Death rune 2 Uncommon 406 Air rune 45 Uncommon 225 Other Item Quantity Rarity GE market price Coins 8 Common Not sold Gem drop table 1 Common (1/16) Not sold Mithril bar 1 Uncommon 662 Weapon poison 1 Rare 149 Gem drop table In addition to the drops above, this monster has a 1/16 chance to access the gem drop table. Show/hide gem drop table Item Quantity Rarity GE market price Uncut sapphire 1 Uncommon (1/64; 1/48)[G 1] 455 Uncut emerald 1 Rare (1/128; 1/96)[G 1] 679 Uncut ruby 1 Rare (1/256; 1/192)[G 1] 1,249 Chaos talisman 1 Rare (1/ 1/512)[G 1] 505 Uncut diamond 1 Very rare (1/1,024; 1/768)[G 1] 2,627 Rune javelin 5 Very rare (1/2,048; 1/1,536)[G 1] 875 Loop half of key 1 Very rare (1/2,048; 1/1,536)[G 1] 10,307 Tooth half of key 1 Very rare (1/2,048; 1/1,536)[G 1] 10,840 Rune spear 1 Very rare (1/32,768; 1/2,880)[G 1] 11,933 Shield left half 1 Very rare (1/65,536; 1/5,760)[G 1] 65,697 Dragon spear 1 Very rare (1/87, 1/7,680)[G 1] 37,226 ↑ The drop rate is increased when wearing a Ring of wealth. Shadow Warrior 2 debiutuje właśnie na rynku w wersji PC w pełnym dodatków wydaniu. W Shadow Warrior 2 gracze wcielą się w Lo Wanga. Po wydarzeniach z pierwszej części ludzie i demony żyją wspólnie, a bohater pracuje jako najemne ostrze dla lokalnych klanów Yakuzy. Szybko trafia jednak w centrum brutalnego konfliktu, będącego główną osią fabularną gry. Kontynuacja to milowy krok w ewolucji studia oraz marki. Gra wprowadza kooperację dla czterech graczy, ma piękną oprawę i umiejętnie łączy intensywną, brutalną rozgrywkę z warstwą fabularną i specyficznym poczuciem humoru, z którego słynie Lo Wang. Nowości to mechanika zaczerpnięta z gier RPG, pozwalająca na rozwój bohatera i broni oraz dostosowanie wyposażonego oręża do własnych potrzeb dzięki systemowi ulepszeń rodem z gier hack & slash, oraz losowo generowane środowisko. Dzięki niemu kolejne podejście do tej samej misji będzie różnić się od poprzedniego rozmieszczeniem przeciwników, obiektów, warunkami atmosferycznymi czy łupami, jakie gracze znajdą na swej drodze. Shadow Warrior 2 jest dostępny w cenie 129,90 zł w edycji specjalnej. Źródło: Techland Nawigacja wpisu MEDIA Recenzja Flying Wild Hogs dało naprawdę niesamowity popis umiejętności. Wszyscy, którzy ograli najnowszego Dooma i zastanawiają się, czy znajdą tytuł, który przy natłoku niepotrzebnego patosu w grach FPS uraczy ich prostą soczystą rzezią w starym dobrym stylu – powinni jak najszybciej zwrócić swe oczy ku tej polskiej produkcji. Naprawdę warto! Podsumowanie Flying Wild Hogs dało naprawdę niesamowity popis umiejętności, i wszyscy, którzy ograli najnowszego Dooma zastanawiają się czy znajdą tytuł, który przy natłoku niepotrzebnego patosu w grach FPS uraczy ich prostą, soczystą rzezią w starym dobrym stylu – powinni jak najszybciej zwrócić swe oczy ku tej polskiej produkcji. Naprawdę warto! Shadow Warrior 2 - Ostatnia zawartość Shadow Warrior 2 trafi na konsole już wiosną! Shadow Warrior 2 to zaskakująco miodna polska gra akcji od studia Flying Wild Hog. Do tej pory była dostępna wyłącznie na PC, jednak twórcy zapowiedzieli wreszcie wersję na konsole. Darmowy dodatek do Shadow Warrrior 2 już dostępny! Wydawnictwo Techland, studio deweloperskie Flying Wild Hog oraz Devolver Digital zapraszają na kolejną, pełną demonicznej krwi przygodę z Lo Wangiem. Pierwszy, darmowy dodatek do Shadow Warrior 2 o podtytule „The Way of the Wang” jest już dostępne. Shadow Warrior 2 - recenzja Kill Bill na sterydach i z ciętym humorem – tak w skrócie można opisać drugą część Shadow Warrior polskiego studia Flying Wild Hogs. Ta gra to soczysty i krwawy kawał kodu, który jednak szybko nam się nie znudzi. Wszechobecny „brudny” humor i doskonały system walki sprawiają, że będziemy przykuci do monitora na długie godziny, chociaż na kilka drobnostek trzeba przymknąć oko. Edycja premium Shadow Warrior 2 już jest na polskim rynku Z dniem dzisiejszym premierę miała jednak z najbardziej wyczekiwanych polskich gier tego roku. Shadow Warrior 2 debiutuje na rynku w wersji PC w wyjątkowym, pełnym dodatków wydaniu, a Wydawnictwo Techland oraz deweloper Flying Wild Hog zapraszają z tej okazji na premierowy zwiastun. Zwiastun Shadow Warrior 2 Lo Wang nadchodzi. Przed nim hordy bestii. Za nim stosy ciał i pożoga. Pokłońcie się avatarowi zniszczenia! Shadow Warrior 2 - [Zwiastun] Flying Wild Hogs dało naprawdę niesamowity popis umiejętności, i wszyscy, którzy ograli najnowszego Dooma zastanawiają się czy znajdą tytuł, który przy natłoku niepotrzebnego patosu w grach FPS uraczy ich prostą, soczystą rzezią w starym dobrym stylu – powinni jak najszybciej zwrócić swe oczy ku tej polskiej produkcji. Naprawdę warto! Kill Bill na sterydach i z ciętym humorem – tak w skrócie można opisać drugą część Shadow Warrior polskiego studia Flying Wild Hogs. Ta gra to soczysty i krwawy kawał kodu, który jednak szybko nam się nie znudzi. Wszechobecny „brudny” humor i doskonały system walki sprawiają, że będziemy przykuci do monitora na długie godziny, chociaż na kilka drobnostek trzeba przymknąć oko. Wstyd się może przyznać, ale poprzednie części Shadow Warrior (z 2013 roku, oraz pierwowzór z 1997 roku) mnie całkowicie ominęły. Gdy wreszcie usłyszałem o Shadow Warrior 2, pierwsze co sobie pomyślałem to „A o czym do jasnej-ciasnej w ogóle była część pierwsza?”. Czasami tak jest, nic się na to nie poradzi. I teraz, po ograniu części drugiej, wiem, że poprzednika bardzo szybko nadrobię, bo jeśli czeka mnie chociażby tylko część frajdy, jaką daje sequel, to będzie mnie czekała wesoła jazda bez trzymanki. Sam świat, w którym żyje nasz bohater, nieco różni się od naszego. Obecny Shadow Warrior to nie kontynuacja z epoki piksela łupanego, a typowy reboot serii, a więc do czasów branżowo prehistorycznych na szczęście nie będziemy wracać. Jeśli jednak ktoś – tak jak ja – nie orientował się wcześniej w temacie – kilka słów wstępu. Wcielamy się tutaj w Lo Wanga – najemnika, który metody walki zarówno wręcz, jak i na dystans opanował na niesamowicie wysokim poziomie. Gorzej z jego charakterem, bo chłopak kręci żarty ze wszystkiego i na każdy temat, jest uparty, wredny, krótkowzroczny, egoistyczny i widzi tylko kasę. I przy okazji – da się lubić. Sam świat, w którym żyje nasz bohater, nieco różni się od naszego. Z jednej strony mamy świątynie i wojowników ninja, z drugiej legendarną Yakuzę, z trzeciej potężną korporację Zilla Enterprises, a z czwartej demony z piekła, a raczej cienia, rodem. A co w tym wszystkim robimy my? Cóż, jako najemnik otrzymujemy zlecenie uratowania dziewczyny z łap Zilla Enterprises. Niestety okazuje się, że przybywamy zbyt późno i dziewczyna otrzymała w ramach eksperymentu potężną dawkę nowego narkotyku, przez co całkowicie traci kontakt ze światem. Jedynym ratunkiem od jej śmierci jest przetransportowanie jej duszy do kogoś innego i tym „kimś innym” z racji pośpiechu staje się Lo Wang, który od tej chwili będzie dzielił swoją świadomość z pyskatą jędzą, ale można w sumie uznać, że trafił swój na swego. Sprzeczki tej dwójki to zresztą jeden z najlepszych motywów całej fabularnej strony bowiem pamiętać, że Shadow Warrior 2 nie stroni od żartów i docinek tak niskich, że niejednemu przedstawicielowi przysłowiowej „gimbazy” niejednokrotnie z powodu żenady zwiędłyby uszy. Ja nie narzekam, bo i taki poziom żartów do mnie dociera i mnie nie gorszy. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że wiele osób zostanie odrzuconych przez niskolotne hasła. Rzecz gustu. Ogólnie fabuła Shadow Warrior 2 jest całkiem przyjemna i faktycznie pcha nas do przodu z wrażeniem, że wiemy po co i dlaczego coś robimy, ale nie ma co się po niej spodziewać nie wiadomo jakich twistów. To mimo wszystko jest FPS nastawiony na walkę, a nie przypominam sobie, żeby ktoś w Serious Samie czy Painkillerze cokolwiek specjalnie dobrego o fabule wspominał. Shadow Warrior należy traktować tak samo. Do przodu pcha nas tylko wątek główny, a zadania poboczne najczęściej mają na celu wzbudzić w nas śmiech swoją absurdalnością lub scenkami na wprowadzenie zakończenia zadania pobocznego. A co będziemy robić? Oczywiście rzeźnić, bo cóż by innego? Ale za to w jakim stylu! Jestem pewny, że grając w Shadow Warrior 2, niezależnie od tego jaką wyrzutnię rakiet byście znaleźli, i tak będziecie ganiać najczęściej z mieczami. Nie dlatego, że jest tu mało amunicji, tylko po prostu model walki z mieczami jest tak przyjemnie zrealizowany, że ciężko zdecydować się na używanie czegokolwiek innego. Lo Wang przy odpowiednim poruszaniu myszką zadaje odpowiednie ciosy. Przy kliknięciu i wciśnięciu klawisza odpowiadającego za krok do przodu wykonamy pchnięcie, przy kroku wstecz – wykonamy lekki atak dystansowy, za to przy krokach na bok – kręcimy bączki, siekając wszystko, co tylko znajduje się wokół nas. Wreszcie, klikając bez naciskania klawiszy, siepiemy na lewo i prawo. Może i brzmi prosto, ale frajdy daje co nie miara! Możemy to samo zastosować także do innych giwer i sprawić, że na przykład kosztem częstotliwości wystrzału zamiast samemu strzelać granatnikiem, możemy go rozstawić niczym wieżyczkę Uzbrojenie też bardzo zadowala. Używamy oczywiście katany, innych mieczy czy pazurów, ale nie zabraknie też granatników, rewolwerów, kijów baseballowych, piły mechanicznej, dwururki, pistoletów automatycznych, piły mechanicznej czy innych narzędzi zniszczenia stanowiących standardowy ekwipunek podstawowy każdego szanującego się Ninja. Dodatkowo każdą broń możemy modyfikować. W trakcie gry znajdujemy całą masę przeróżnych znajdziek, które nam w tym pomogą – statuetki, które sprawią, że nasza katana będzie podpalać, zatruwać czy mrozić wrogów. Będzie zadawała potężniejsze obrażenia krytyczne. Możemy to samo zastosować także do innych giwer i sprawić, że na przykład kosztem częstotliwości wystrzału zamiast samemu strzelać granatnikiem, możemy go rozstawić niczym wieżyczkę. Albo granaty mogą się przyklejać do przeciwników. Albo rozpryskiwać się i zadawać obrażenia na większym obszarze. Albo możemy szybciej strzelać, bądź przeładowywać pistolety maszynowe. Albo kosztem większego pożerania amunicji zwiększyć obrażenia pistoletu – to wszystko tylko przykłady, które można dodatkowo sprytnie wykorzystać. Można śmiało wsadzić do miecza klejnot, który zwiększa zużycie amunicji i długość przeładowania, mnożąc za to obrażenia. I zostają nam tylko zwiększone obrażenia, wszak katana amunicji nie używa, więc i jej nie przeładowujemy. Logiczne, prawda? Giwer, jak i możliwości ich modyfikowania jest od grrroma! Dodatkowo uzbrojenie możemy sprzedawać – i przede wszystkim kupować w sklepie, chociaż przyznam szczerze, że ani razu ta opcja mi się nie przydała. Dużo bardziej opłacalne dla mnie było lizanie ścian i zbieranie wszystkiego, co tylko wypadało ze skrzynek i poległych przeciwników, a kasę kisiłem tylko i wyłącznie po to, by nabić osiągnięcie. Wspomniałem przed chwilą, że można sprawić, że broń zadaje obrażenia od ognia, elektryczności, zimna bądź trucizny, bo nie jest efektem tylko i wyłącznie wizualnym. Jak się okazuje bowiem, cała masa przeciwników ma swoje odporności i słabości. Niektórych nie uszkodzimy niczym innym niż konwencjonalnymi metodami, inni zaś odporni są na ogień, ale wrażliwi na toksyny, jeszcze inni nic sobie nie robią z obrażeń od zimna, ale błyskawic boją się jak ognia (ale mi wyszło! J). Kiedy na ekranie mamy kilkunastu przeciwników o przeróżnych rozmiarach i formach, dobieranie odpowiedniego oręża może nagle okazać się trudniejsze niż brzmi to w teorii. No tak, możemy odnajdywać coraz lepsze bronie, modyfikować je, ale możemy też rozwijać wariata, którym sterujemy. Punktów do rozdania mamy całkiem sporo, a więc i umiejętności jest niemało. Te dzielą się na te, które rozwijają nasze zdolności walki wręcz, na nasze moce, umiejętności pasywne, zwiększanie obrażeń czy zdolności – można powiedzieć - survivalowe, które sprawiają, że odnajdujemy więcej amunicji, apteczki nas efektywniej leczą, a kryształy Chi wypadają częściej. Aby jednak skorzystać z umiejętności, musimy ją znaleźć – a więc mieć te szczęście, że karta danej umiejętności nam wypadnie. Możemy przejść grę w 100% i nadal nie odnaleźć wszystkich umiejętności, więc jeśli ktoś chce wymaksować postać – zapewne zacznie się grind. Na szczęście nie musimy się tym zajmować sami. Shadow Warrior 2 oferuje rozgrywkę w kooperacji do 4 osób. Niestety przed premierą nie bardzo mogłem ten tryb przetestować, bo o ile jedna czy dwie gry były faktycznie w trakcie, to z jednej host skorzystał ze swojej władzy i momentalnie mnie wykopał – najwyraźniej była to impreza zamknięta, a druga była już pełna. Raz udało mi się przez około 10 minut zagrać z innym graczem, który potem niestety postanowił grę opuścić. Jednak z tego, co przez chwilę gry w sieci udało mi się zauważyć, to że jest naprawdę przyjemnie i bardzo dynamicznie. Wszak – kooperacja to kooperacja, najlepszymi jej przykładami jest chociażby Dead Island czy Dying Light, w których można cuda wyczyniać z przeciwnikami, gdy jest nas kilku, i tak samo miodnie jest tutaj. Przeciwnicy stawiali tam większy opór niż w singlu, ale ich masowa eksterminacja we dwójkę dostarczała masy frajdy. Samych przeciwników zbyt wielu rodzajów nie ma. Ot, Yakuza to oczywiście elegancko ubrani panowie i stylowe panie w ciemnych okularach. Demony rzucają naprzeciw nam swoje maszkarony, które ciężko sklasyfikować, Zilla zaś operuje robotami i hybrydami ludzi i maszyn. Każdy ma około ośmiu rodzajów swoich siepaczy, którzy towarzyszyć nam już będą przez większość gry. Czasami trafi się większy model wcześniej wspomnianych przeciwników robiący za mini-bossa oraz sami bossowie, którzy już rozmiarami mogą robić wrażenie. Mimo dość wąskiego grona modeli, nie jest to aż tak przykre dla oczu z prostego powodu – naszych przeciwników szybko się pozbywamy i momentalnie pozostaje po nich masa mięsa, którą ciężko zidentyfikować. Poza walką warto się też rozejrzeć za sekretami. Są one dobrze poukrywane, bez jakichkolwiek podpowiedzi i ich znalezienie daje naprawdę poczucie dumy. Niektóre są ukryte tak skrzętnie, że trafimy na nie tylko i wyłącznie czystym przypadkiem. Te dają nam nieco gotówki, ale za to całą masę satysfakcji. Dla tych, którzy grali w część pierwszą – mam dobrą wiadomość – w grze obecne są „ciasteczka z wróżbą”, chociaż tutaj miast wróżby znajdujemy ciekawe cytaty i życiowe porady rodem elewacji miejskich blokowisk. Kolejna porcja czarnego humoru i ironii, ale jakże (nie?)smaczna! Produkcja Flying Wild Hogs poza miodnym gameplayem oferuje nam naprawdę ślicznie wyglądający produkt. Gra świateł, design poziomów czy ostre niczym brzytwa tekstury cieszą oko i pod tym względem nie mam nic do zarzucenia. Największe wrażenie natomiast mamy podczas walki. Gdy wszystko wokół wybucha, leje się jucha i latają ciała, gra zwyczajnie urzeka. Dodatkowo wszystko na moim GTX 970, Intel Core i5 i 8 GB ramu hulało bez najmniejszego zgrzytu, a że to się robi coraz częściej standardowym wyposażeniem – podejrzewam, że i u Was Shadow Warrior 2 będzie miło śmigał. Obok grafiki warto zwrócić uwagę również na dźwięk, który w grze także stoi na wysokim poziomie. Muzyka potrafi urzec, a szczególnie mam tutaj na myśli motyw z głównego menu. Raz się zdarzyło, że telefon odwrócił moją uwagę zanim rozpocząłem dalszą grę. Gdy skończyłem odpisywać, poczułem się jakbym grał w... Diablo 2. To pewnie kwestia gustu, ale właśnie z takimi mrocznymi klimatami kojarzył mi się motyw przygrywający z głośników. Oczywiście w samej grze, gdy na ekranie zaczyna dziać się więcej niż ludzkie oko potrafi zarejestrować, towarzyszą nam o wiele dynamiczniejsze dźwięki, które również potęgują wrażenia. W całej grze jedyne, co może niektórych irytować w tej kwestii, to mocno karykaturalny akcent Lo Wanga. Mnie jednak on nie przeszkadzał. Przeszkadzały za to często powtarzane kwestie. Za pierwszym razem byłem oczarowany różnymi wstawkami, czy to przy zabiciu przeciwnika, przeładowaniu, czy użyciu zdolności, jednak niestety jest ich zbyt mało i po pewnym czasie zaczynają one irytować. Shadow Warrior 2 to gra bardzo dobra, niepozbawiona jednak drobnych mankamentów. Chociażby multiplayer - faktycznie jest, ale nie mamy szans się porozumieć z innymi graczami. W opcjach brak jest klawiszy odpowiedzialnych za komunikację, czy to w formie tekstowej, czy głosowej. Brak tu nawet jakiegokolwiek okienka z predefiniowanymi komendami. Technicznie, jak wspomniałem wcześniej, jest bardzo dobrze, ale grze zdarzyło się ze dwa razy wysypać, a raz trafiłem na dziwny bug, kiedy to gra chodziła płynnie, ale nie działała żadna animacja. Atak mieczem to pokaz dwóch slajdów animacji. Przeciwnicy poruszali się po mapie i atakowali, ale również ich animacja to dwa-trzy slajdy. Restart pomógł, ale musiałem rozpocząć przez to misję od nowa. Raz też bardzo się przeraziłem, gdy podczas wczytywania stanu gry produkcja mi się wysypała do pulpitu, jednak za drugim razem już nie było problemów. Pod względem rozgrywki – niektórych może denerwować backtracking. Co prawda nie jest on jakiś specjalnie uciążliwy, bo przy prędkości poruszania się Lo Wanga mówimy tutaj o może minucie powrotu z punktu B do punktu A, jednak mimo wszystko rzuca się to w oczy. Ci nieco bardziej czepialscy będą mogli zwrócić uwagę na pewną powtarzalność. Niewiele rodzajów przeciwników, powtarzalne kwestie Lo Wanga czy pewna schematyczność misji pobocznych mogą irytować, jednak w nieznacznym stopniu. Od razu też Was ostrzegam – nie marnujcie czasu na średnim poziomie trudności. Od razu uderzajcie w nieco wyższy, gdyż na średnim poziomie, aby zginąć, trzeba się mocno postarać. Przeciwnicy padają na 2-3 „szlachnięcia”,a gra, która nie stawia przed nami wyzwania, staje się dość nudną wyżynką. Na szczęście podniesienie poziomu trudności nie jest trudne, a jeśli ktoś chce ścigać osiągnięcia – im wyżej wystartuje, tym lepiej dla niego. Gra po prostu stawia ciekawsze wyzwanie na co najmniej trzecim stopniu trudności. Shadow Warrior to dobrze znana fanom shoterów marka. Strzelanka zadebiutowała w latach '90, a w 2013 roku polskie studio Flying Wild Hog stworzyło jej remake. Teraz na półkach sklepach debiutuje dwójka i jest to najlepszy Shadow Warrior, jaki kiedykolwiek powstał. Lo Wang i demony Głównym bohaterem gry jest dobrze znany z poprzednich odsłon Lo Wang. Twórcy wprowadzili pewne zmiany w tej postaci, czyniąc ją do bólu złośliwą, arogancką, egocentryczną i dowcipną. Przy czym jest to humor porównywalny z takimi postaciami, jak Duke z Duke Nukem czy Deadpool (zdecydowanie bliżej mu do tego drugiego). Odzywki Wanga wywołują szeroki uśmiech na twarzy, a nierzadko i gromki śmiech. A będziemy słyszeć je bardzo często - przy niemal każdej nadarzającej się okazji. Jednocześnie jest zabójczo skutecznym wojownikiem ninja i sprawnie posługuje się zarówno bronią białą jak i wszelkiego rodzaju pukawkami. Wszystko to sprawia, że bohater jest wykreowany znakomicie i trudno go nie polubić. Wang pracuje jako najemnik - typowy gość od brudnej roboty. Jedno z otrzymanych przez niego zadań okazuje się trudniejsze niż przypuszczano. W rezultacie w jego ciele uwięziona zostaje dusza młodej dziewczyny o imieniu Kamiko. Młodej i... temperamentnej - jej przepychanki słowne z Wangiem sprawiają, że ręce same składają się do oklasków. Wszystko to prowadzi oczywiście do jednego - sprania tyłków czarnym charakterom, którzy są odpowiedzialni w mniejszym lub większym stopniu za to, co się przytrafiło Kamiko. Nie zaskoczę chyba nikogo, pisząc, że historia jest w tej grze wlaściwie dodatkiem do fantastycznego gameplayu. Nie jest jednak nudna i bezpłciowa - ma charakter(ek), angażuje, a nawet nieco zapada w pamięć. Ogółem muszę przyznać, że to kawałeczek solidnej roboty. Szczególnie, że nie oczekiwałem od warstwy fabularnej szczególnych fajerwerków. FPS ze szczyptą erpega Zapomnijmy jednak o fabule, bo jestem przekonany, że prędzej czy później większość z was będzie pomijać cutscenki, nie mogąc doczekać się kolejnych etapów. I słusznie. Te są odseparowanymi lokacjami, do których Wang teleportuje się ze swojej bazy (gdzie otrzymuje questy, ma do dyspozycji sklepiki i takie tam). Układ jest prosty - baza, misja, baza, misja. Miejsca, które odwiedzimy są raczej zróżnicowane. Czasem trafiamy do futurystycznych miast, a innym razem przemierzamy diczę, jaskinie lub japońskie wioski. W tych pierwszych spotykamy głównie innych wojowników ninja i maszyny, a w tych ostatnich - hordy demonów. Zasada jest prosta - im mniej futuryzmu, tym więcej demonicznego tałatajstwa. I to mi się podoba! Warto tutaj dodać, że każdą z lokacji możemy odwiedzać wielokrotnie. Są one generowane po części losowo - z gotowych elementów przygotowanych wcześniej przez twórców - a także charakteryzują się zmiennymi warunkami atmosferycznymi. Fajny smaczek. Wang, jak na wojownika ninja przystało, potrafi się poruszać zwinnie i szybko. Pod shiftem mamy zatem zamiast biegania szybkie wypady do przodu. Wciśnięcie kucania w trakcie spadania pozwala nam natomiast wykonać efektowne lądowanie z przewrotem (co ważne, niezależnie od wysokości, nie otrzymujemy żadnych obrażeń). Poza tym wspinamy się, wykonujemy podwójne skoki i inne akrobacje. Trochę to trąci nawet Dying Light - a właściwie trąciłoby, gdyby nie było tak obdarte z realizmu. Kup Shadow Warrior 2 w Kliknij! W końcu prędzej czy później (raczej prędzej) pojawi się okazja do ścięcia kilku głów. Tutaj w ruch idzie broń biała oraz imponujący zestaw wszelakiego rodzaju pukawek (od rewolwerów, przez strzelby i łuki, a na wyrzutniach rakiet i granatnikach skończywszy). Prym wiedzie ta pierwsza - eliminowanie przeciwników w ten sposób daje masę satysfakcji i radości, szczególnie, że do dyspozycji mamy kilka ciosów specjalnych. Twórcy oddali nam też do dyspozycji różne typy oręża: oprócz katany mamy też krótsze ostrza wyrzucające przed siebie promienie, a także bardziej subtelne szpony wypruwające z przeciwników... no, wiecie co i jak... Słowem, na brak możliwości narzekać nie możemy - również w kwestii bardziej konwencjonalnych narzędzi zakłady, które po prostu znajdujemy w ukrytych skrzyniach czy przy ciałach poległych przeciwników. Ogółem nosimy przy sobie osiem broni, które swobodnie możemy zmieniać. A skoro o znajdźkach mowa, te odgrywają tutaj całkiem istotną rolę. Może nie aż tak istotną, jak w Destiny czy Borderlands, bo podnosimy z ziemi po prostu wszystko co się da. Chodzi o to, że są zróżnicowane i oprócz amunicji i apteczek natrafiamy jeszcze na pieniądze oraz specjalne klejnoty, które montujemy w naszych broniach. Daje im to specjalne zdolności, jak dodatkowe obrażenia od żywiołów, szybsze ataki czy wysysanie życia. To ważne, bo niektórzy przeciwnicy są bardziej wrażliwi na pewne ataki. Zresztą z myślą o tym właśnie twórcy opracowali mechanizm szybkieo przełączania się między bronią dystansową i bezpośrednią, co w praktyce sprawdza się bardzo dobrze. Wszystko to dopełniają umiejętności Wanga, których jest kilka. Wykorzystuje on energię Chi (którą uzupełniamy przy kapliczkach lub dzięki znajdźkom) by odnawiać zdrowie, stawać się niewidzialnym, a nawet nabijać przeciwników na wyrastające z ziemi kolce. Niby nic, a przydaje się. Wygląda to na całkiem rozbudowaną produkcję, czyż nie? Nie do końca. W gruncie rzeczy Shadow Warrior 2 jest prosty jak ostrze katany. Czyli nie do końca prosty, ale też nie jakoś szczególnie zakrzywiony. Ekhm.. W każdym razie rozgrywka sprowadza się przede wszystkim do siania wokół siebie chaosu, a wszelkie dodatkowe elementy ją po prostu dopełniają. Są przy tym na tyle proste, intuicyjne i przystępne, że ich opanowanie nie nastręcza najmniejszych trudności. Choć nie oddano nam do dyspozycji klasycznego multiplayera, to mamy możliwość rozgrywania kampanii w trybie co-op. Maksymalnie udział w nim może brać do czterech graczy. Każdy kieruje swoją postacią z single'a, a poziom trudności jest w odpowiedni sposób skalowany. Piękna oprawa (gdyby tylko nie te twarze...) Shadow Warrior 2 jest nie tylko szalenie przyjemną i satysfakcjonującą produkcją, ale też po prostu prezentuje się bardzo ładnie. Twórcy dobrze wykorzystali swój autorski silnik (znany z Hard Reset) oraz sięgnęli po dostępne na rynku technologie, implementując wsparcie dla HDR. Zadbano też o to dopracowane modele postaci oraz wypełnienie lokacji wszelkimi możliwymi atrakcjami. Jedyny problem, jaki udało mi się dostrzec, dotyczy twarzy - ich mimika oraz generalne wykonanie nie rzuca szczególnie na kolana. Trochę przydałoby się tutaj mapowanie 3D prawdziwych aktorów, a może wręcz przeciwnie - zniszczyli by oni unikatową konwencję, jaką udało się wypracować twórcom? W każdym razie mnie osobiście ten element nieco raził, choć nie padł cieniem na ogólne wrażenie. Ciągle uważam, że Shadow Warrior 2 prezentuje się od strony wizualnej bardzo dobrze. A to nie koniec pochwał, bo Flying Wold Hog poradziło sobie również z optymalizacją. Na maksymalnych detalach i przy rozdzielczości FHD mój laptop z GeForce GTX 960M nawet się nie spocił, zapewniając stabilne 35-40 klatek na sekundę. Gra równomiernie wykorzystuje moc obliczeniową procesora, a więc nawet w sytuacji, gdy na ekranie pojawiało się więcej elementów, nie notowałem żadnych wyraźnych spadków płynności. To duża zaleta - szczególnie dziś, gdy optymalizacja dla wielu deweloperów stanowi wyzwanie (lub jest po prostu bagatelizowana). Warstwa audio może nie imponuje równie mocno, co oprawa wizualna, ale nie budzi większych zastrzeżeń. Momentami nieco frustrujący bywa voice acting, który odstaje od poziomów światowych. Wynagradzają to jednak soczyste efekty wystrzałów i eksplozji, a także klimatyczna, orientalna melodia, która dobrze buduje napięcie i dopasowuje się do panującego na ekranie klimatu. Kandydat do strzelanki roku Polacy znowu udowadniają, że potrafią robić wspaniałe gry. Shadow Warrior 2 może nie jest produkcją, która zapisze się złotymi literami w historii branży. Nie jest też rewolucją ani innowacją. To solidny shooter o wielu walorach, który czerpie pełnymi garściami z klasycznych rozwiązań i jednocześnie zaskakuje kilkoma oryginalnymi, bardzo trafnymi pomysłami. Wszystko to sprawia, że w nową produkcję Flying Wild Hog gra się po prostu szalenie przyjemnie. Mogę ją zatem z czystym sumieniem polecić zarówno fanom FPS-ów, jak i wszystkim innym, szukającym lekkiej, przyjemnej i soczystej rozrywki. A to nie koniec wskrzeszania wielkich marek w dobrym stylu, bo wydawca Shadow Warriora, Devolver Digital myśli już o tym, jak zabrać się za serię Blood. Zacierajcie dłonie! Ocena: 8/10 Kup Shadow Warrior 2 w Kliknij!

shadow warrior 2 ostrze wygnania